BEATA WOŹNA – MISJONARKA WŚRÓD PAPUASÓW

Beata Woźna to ważna postać polskiej siatkówki. Z klubem z Bielska-Białej wywalczyła pięć tytułów mistrzowskich. Reprezentowała Polskę na mistrzostwach Europy w Holandii oraz mistrzostwach świata na Węgrzech. Wskutek choroby serca nie mogła kontynuować kariery siatkarskiej. W 2001 roku wyjechała do Papui-Nowej Gwinei, by w roku 2002 zamieszkać na Wyspach Ninigo na Południowym Pacyfiku. Wraz z grupą misjonarzy z różnych narodów rozpoczęła pracę alfabetyzacji z Ludem Seimat, aby stworzyć język pisany i przetłumaczyć Biblię z języka greckiego na język seimat. Papuasi, z którymi zżyła się misjonarka, reprezentują kulturę przetrwania, gdzie egoizm jest nieopłacalny. Są też przedstawicielami kultury „słuchania”, lubią słuchać opowieści i lubią te zasłyszane opowieści inscenizować. Przetłumaczony tekst Nowego Testamentu jest przedmiotem dyskusji i rozważań. Praca nad tłumaczeniem Nowego Testamentu trwała wiele lat i została zakończona w 2013 roku.

W uroczystej dedykacji NT dla ludu Seimat, w maju 2013 roku, na małej wyspie Patexux, wzięła udział 13-osobowa delegacja Biblijnego Stowarzyszenia Misyjnego, które jako członek Misji Wycliffe’a (Wycliffe Global Alliance), od początku wspierało Beatę w jej służbie. Pośród Polaków obecnych na tej uroczystości, był również dziennikarz Szymon Hołownia, który podzielił się swoją refleksją w tekście dla „Rzeczypospolitej“ „Dwie lekcje z końca świata”. Czytamy w nim: „Należące do Papui-Nowej Gwinei wyspy Ninigo i Hermit w Archipelagu Bismarcka to 106 fragmentów gruntu i koralowych raf rozrzuconych po próbującym je wchłonąć południowym Pacyfiku. Ludzie żyją na kilkunastu, kilka przeznaczyli na wyspy-ogrody, na których uprawiają ziemię. Na wyspie Mal są podstawówka i łąka, na której co kilka miesięcy ląduje misjonarski samolot. Na wyspie Pataxux jest radio, przez które można próbować wezwać pomoc. Do najbliższego miasta jest 370 kilometrów oceanu. Dwa–trzy dni łodzią. Tyle spędził w prymitywnej motorówce miejscowy starosta, którego poznaję na plaży na Pataxux. Wraz ze świtą spieszy na największą w historii wysp uroczystość. Dwie świeckie misjonarki, Beata Woźna i Theresa Wilson, spędziły dziesięć lat, kodyfikując język Seimat, którym mówi 1,5-tysięczna populacja Ninigo. Nauczyły ludzi czytać, przetłumaczyły i wydały Nowy Testament. Gdy uroczyście otwierają kartony z drukarni, ludzie płaczą. Pierwsza książka w ich języku. I pierwsza tak liczna wizyta: 12 obcokrajowców naraz. Na nasz przyjazd gorączkowo szykowali się od miesięcy. Hodowali świnie, żółwie, budowali chałupy, „morskie toalety” (sławojki na molo nad laguną, w okolicznościach toaletowych spoglądasz w dół, a pod tobą przepływa cały sklep zoologiczny). Poruszające mowy tutejszych oficjeli trwają parę godzin. Później misjonarze, w końcu my: wystąpienia w imieniu Kościołów, ja mam list od ministra Sikorskiego. Po przerwie obiadowej eventu ciąg dalszy: każdy może coś powiedzieć, zatańczyć, opowiedzieć dowcip lub zaśpiewać. To, co dzieje się dziś na Ninigo, to przecież nie tylko wydarzenie kulturowe, religijne, ale też odwrócenie kolonialnej logiki, największej trucizny ludzkości (zawsze, gdy ludzie myślą, że świat służy do podbijania i używania, życie na ziemi staje się koszmarem). Po Niemcach, którzy 100 lat temu wywozili stąd co się da, zostały dwie kupki gruzu oraz trochę rozsianych w populacji genów. Po Beacie i Teresie — które zamiast brać, dały temu światu siebie — ślad będzie tu na zawsze. Lekcja druga. Na Ninigo i Hermit nie ma prądu. Nie ma Internetu, telefonów. Nie ma sklepu. Były pieniądze, ale odkąd rząd zabronił połowów strzykw sprzedawanych Chińczykom, pieniędzy też nie ma. Nie ma gazet. Czy ludzie żyją? Żyją. Niemożliwe do wyobrażenia dla nas, dla których wahnięcie kursu euro o złotówkę oznaczałoby definitywny koniec świata. Oni wciąż je mają, my pojęcia „życie” oraz „szczęście” już przehandlowaliśmy. Za co? I czy warto było?”.

Beata Woźna jest pracownikiem Wycliffe Bible Translators (www.wycliffe.org), której przedstawicielem w Polsce jest Biblijne Stowarzyszenie Misyjne z siedzibą w Ustroniu. W ramach tej misji misjonarze mają możliwość pracy nad alfabetyzacją języków niemających jeszcze formy pisanej oraz zajmują się tłumaczeniem Nowego Testamentu na języki ludów, które nie mają dostępu do Ewangelii.